"Napad na dyliżans" - rok 1967
W 1967 roku po Chaplinie parodiowaliśmy jeszcze komików: Harolda Lloyda i Bustera Keatona. Po nich zaś przyszedł czas na Douglasa Fairbanksa.
Był to aktor, który grał w filmach przygodowych takich jak „Zorro”, „Robin Hood”. Grywał także w westernach. Więc przyszedł czas na western.
Jest rok 1968, przygotowałem stroje, kapelusze, olstra, kolty, buty itp. brakowało tylko dyliżansu, bo film miał mieć tytuł „Napad na dyliżans”.
Dowiedziałem się, że stary landauer jest u Tomka Rogalskiego, więc z pewnymi obawami się do niego wybrałem. Przyjął mnie życzliwie oraz obiecał dać konie i landauer. Jednak kiedy przyszło do realizacji popatrzył na nas i powiedział:
- Wom koni nie dom, bo jeszcze pieroństwa narobicie, przeca wyście som same smarkocze, chyba że jo som pojada.
Mnie to bardzo ucieszyło, bo miałem kłopot z głowy no i w filmie zagra pierwszy dorosły aktor. Ubrał się jak do pola, a mnie się oczy otwarły, bo Tomek miał pszczyński kapelusz z szerokim rondem, koszula flanelowo w krata, westa czyli kamizelka, spodnie manszestroki na dyszlu szyte czyli obcisłe, no i wysokie buty skórzane. Tylko przypiąć kolta i już gotowy kowboj. Na szyi zawiązał sobie turecką chustę:
- Panie Tomku ta chusta toście se chyba do szpanu przywiązali?
- Nie, synku jak jeżdża po polu, pot się ze mnie leje – tu lejce, tu bat, tu wajchy od maszyny – to chustą wycierom pot, a potem ona schnie na plecach, bo jom obracom.
Robił dokładnie to samo, co kowboje na prerii. I widzę, że tu w Bojszowach jest tak jak w Teksasie. Jedziemy do jedlińskiego lasu, gdzie przebierają się aktorzy: Roman Stalmach, Jerzy Wieczorek, Antoni Siwy, Henryk Krzemień, Stefan Czarnynoga, Stanisław Kucz, Stanisław Czarnynoga, Czesław Czarnynoga, Andrzej Baron, którzy grają bandziorów oraz pasażerów dyliżansu. Na koźle powozi Tomek Rogalski, ja gram konwojenta. Za kamerą staje Edmund Chrobok, przed kamerą szyba z tytułowym napisem, a w oddali pędzi dyliżans, który zostaje obrabowany. Dalszy ciąg miał być kręcony w kamieniołomie w Kosztowach.
- Tomku po połedniu jadymy na skały.
- Jo po połedniu ni mom czasu, musza siano suszyć, toż mie tu zabijcie i se pojada do dom.
No to myśmy Tomka zabili i pojechał do domu. Zrozumiałem, że żeby aktora wyeliminować z roli, można zrobić to, co z Tomkiem. Film został dokręcony na skałach w Kosztowach i napisem na szybie „The End” zakończony. Wtedy nie było montażu, bo film od początku do końca kręciliśmy montując ujęcia na kamerze. Premiera odbyła się w bojszowskim Klubie Książki i Prasy Ruch (dziś w tym budynku mieści się gmina), który prowadziła niezapomniana Irena Knopek. Nadkomplet widzów owacyjnie przyjął ten film i odtąd wszyscy chcieli grać. Dla mnie jednak Tomasz Rogalski zrobił największą robotę, bo „zaraził” filmem dorosłych. Odtąd już się nie wstydzili grać ze smarkatymi i jeszcze konie do filmu dawali.

Filmowe opowieści Józefa Kłyka (2) - "Nasza Rodnia" luty 2010.